środa, 23 listopada 2011

Korzyści płynące z czytania książek


Ze specjalną dedykacją dla p. Piotra Rypsona

W chłodne, jesienne popołudnie, pijąc herbatę, podziwiam, chłonę i napawam się książką p. Piotra Rypsona poświęconą polskiemu projektowaniu graficznemu w  latach 1919-1949, i cóż widzą moje oczy? Reprodukcję papieru firmowego Zakładów przemysłowo-handlowych Wilbra opatrzonego logotypem z czarną główką. Schwarzkopfową czarną główką. Co oznacza, że torebka szamponu Czarna Główka (z włosopołyskiem) (tu) może pochodzić z lat 30-tych lub 40-tych.

Benefits coming from the reading.

With the special dedication to Piotr Rypson.

In the cool, autumn afternoon, drinking the tea, I am admiring, I am soaking up and I am delighting in the book of Piotr Rypson devoted to the Polish graphical design in 1919-1949 years, and what can see my eyes?  Reproduction of a letterhead of Wilbra company dressed with the black head.  Schwarzkopf's black head.  It is marking, that bag of  the Black Head shampoo (with hair-shiner) (here) can come from 1930's or 1940's.  




poniedziałek, 21 listopada 2011

O szarym mydle


Nie lubię obiegowych opinii mówiących, że „szare mydło jest najlepsze do …” po czym następuje długa lista problemów skóry i włosów które to szare mydło ma rozwiązać. Nie lubię tego, bo piszący lub wygłaszający te opinie nie mają pojęcia o czym piszą lub mówią. Nie twierdzę że są nieukami lub głupcami, najczęściej po prostu nie maja świadomości jakie substancje może opisywać termin „szare mydło” i w związku z tym nie definiują o jakim „szarym mydle” się wypowiadają.
Zacznijmy od porządkowania pojęć, żeby nie było bałaganu. Pisząc „mydło” mam na myśli sole kwasów tłuszczowych, ewentualnie sole kwasów naftenowych lub żywicznych. Jedynym wyjątkiem od tej reguły jest współczesny termin „mydło w płynie”, który określa rynkową kategorię płynnych preparatów do mycia rąk, które nie muszą zawierać mydła (czyli soli kwasów tłuszczowych) jako surowca.
Nazwa „szare mydło” pierwotnie była wyłącznie nazwą mydeł mazistych czyli soli potasowych kwasów tłuszczowych występujących w tłuszczach naturalnych. Nazwa pochodziła od wyglądu substancji, mydła tego typu są brudnoszare, brudnożółte czasami zielonkawe, w zależności od rodzaju i jakości tłuszczu z jakiego zostały otrzymane (w języku angielskim zresztą funkcjonowała dla nich nazwa „green soap” czyli tłumacząc dosłownie „mydło zielone”).  Szare mydło maziste stosowano do prania i szorowania m.in. z tego względu, że często zawierało niezobojętnione substancje alkaliczne w wyższych stężeniach niż mydła twarde (wpływ na skuteczność)  i było znacznie łatwiejsze do rozpuszczenia w zimnej wodzie, co było ważne zwłaszcza przy przygotowywaniu dużych ilości roztworu przed myciem ścian czy podłóg (sole potasowe kwasów tłuszczowych rozpuszczają się w zimnej wodzie łatwiej niż sole sodowe).
Po pewnym czasie mydła maziste w gospodarstwie domowym zaczęły być zastępowane mydłami twardymi, „domowa” produkcja mydła na własne potrzeby stopniowo została zastąpiona produkcją przemysłową. A mydło twarde łatwiej było porcjować, przechowywać, przewozić. Mydła twarde to też sole kwasów tłuszczowych, tylko że nie potasowe a sodowe. W zależności od jakości mogą mieć różne pH, różny zapach, w różny sposób wpływać na skórę, prane tkaniny itp. Mydło używane do prania i sprzątania powinno być tanie, nie było więc bielone, nie dodawano do niego pigmentów, barwników i kompozycji zapachowych, było więc … szarobure. A w świadomości konsumenta szarobura kostka mydła to przecież … „szare mydło”.
Skąd się więc wzięła sława „szarego mydła” jako preparatu kosmetycznego? Otóż jeden z rodzajów szarego mydła mazistego a dokładnie mydło potasowe otrzymywane z oleju lnianego było (a może nadal jest?) stosowane w farmacji jako baza maści przeciwświerzbowej, w związku z tym delikwent którego coś swędziało i wędrował do apteki po ratunek, często otrzymywał w celu złagodzenia swych cierpień „maść z szarym mydłem”. Potem nałożyła się na to konsumencka fobia przed „chemią” czyli barwnikami, kompozycjami zapachowymi i wszelkimi innymi składnikami kosmetyków o nazwach i funkcjach dla zwykłego użytkownika kosmetyków niepojętych i mydło o szarawym kolorze (bądź nie do końca białym) zaczęło się jawić jako to „lepsze bo bezpieczniejsze”. Oczywiście skutki dla skóry i włosów zależały od tego ile w danym mydle było niezobojętnionych alkaliów i na jaki typ skóry mydło stosowano (w przypadku traktowania skóry z istniejącym stanem zapalnym, pogorszenie murowane, zwłaszcza w ujęciu długofalowym). W naszych, polskich realiach, nie zawsze po wojnie było dostępne mydło toaletowe, więc mydło przeznaczone z założenia do prania stosowano do celów kosmetycznych. Często z dobrymi efektami i bez skutków ubocznych, bo dobre mydło do prania nie musi szkodzić zdrowej skórze, jeśli ma z nią niezbyt częsty kontakt.
Nie wierzcie więc jeśli ktoś wam mówi, że szare mydło jest najlepszym środkiem przeciwłupieżowym...

On the grey or soft soap.

Dear non-Polish readers, I don’t know whether the translated text of the entry have any sense outside Poland. Because of the specifity of Polish language  and post-war economy reality, “the soft soap” term (“szare mydło” in Polish) became a synonymous of “the laundry soap bar” term. Please let me know if in your mothertongue and your country, similar messy cosmetic terms are present.
In Polish: “szare mydło” = soft soap (technically speaking) or “grey soap” (translating word-by-word).

I don't like common opinions, that "the soft soap is best to …"  with a long list of problems of the skin and hair this soft soap is supposed to solve, placed after.  I don't like it, because persons reporting or voicing these opinions don't have a clue what they are reporting about.  I don't claim that they are ignoramuses or fools, most often they just don't know what kind of substance a "soft soap" can be and therefore they don't define what kind of "soft soap" is described  in their opinion.
Let’s start from put in order notions, just to avoid the mess.  Writing "soap" I mean salts of fatty acids, or salts of naphtenic or rosin acids.  The only exception from this rule is the term "liquid soap" which determines the market category of liquid preparations for washing hands or body, usually not containing soaps (salts of fatty acids) as the raw materials (excluding cheap combo-type liquid soaps in dispensers in public toilets etc.).
Name "soft soap" originally was exclusively a name of sticky soaps i.e. the potassium salts of fatty acids from natural fats and oils.  The name in Polish (szare mydło – literally: a grey soap) derived from the appearance of substance, soaps of this type are sometimes muddy grey, muddy yellow greenish, depending on the kind and the quality of fat from which they were produced (in English as a matter of fact for them a name "green soap" was also used).  The sticky soft soap was applicable to washing and scrubbing, among others for the reason that it has often contained unneutralized alkaline substances in higher concentrations than hard soaps (what influences the cleaning efficacy) and was much simpler to dissolve in the cold water what was important especially at preparing lots of solution before washing walls or floors (potassium salts of fatty acids are dissolving in the cold water more easily than sodium salts).
After the certain time sticky soaps in the household were replaced with hard soaps, home production of soap for own purposes was replaced gradually by the industrial production.  And it was easier to portion, to store and to transport the hard soap bars.  Hard soaps are also salts of fatty acids, but sodium, not potassium like soft soap.  Depending on the quality they can have a different pH, different smell, in the different way influence the skin, washed fabrics and so on.  Soap used for washing and cleaning should be cheap, so it wasn't whitewashed, no pigments, dyes and perfumes were added , so … it was grey-brown in colour, and the Polish common name "grey soap" was quite reasonable.
So where came from the fame of the "grey soap" as cosmetic preparation?  So one of kinds of the sticky soft soap: the soft soap obtained from the linseed oil  was (and perhaps still is?) applied in pharmacy as the base of anti-scabies ointments, therefore anybody with  itch, wandered to the pharmacy for the rescue, has often received in order to alleviate his suffering  an "ointment with the soft (grey) soap".  Then a consumer phobia concerning "chemistry", that means dyes, perfumes and all other  cosmetic ingredients of names and functions for the ordinary user incomprehensible, has started  and soap of greyish colour (or just not entirely white) started appearing as "better because more safe".  Of course effects for the skin and hair depended on the quality, it means how much in given soap was unneutralized alkaline substances and what type of the skin soap was applied to (in case of treating skin with an existing inflammation, deterioration, especially in the long-term application period should be expected).  In our, Polish reality after the IIWW, toilet soap not always was available, so ordinary soap intended for laundry and cleaning was applied also for hygienic and cosmetic purposes.  It was often applied with good effects and without side effects, because the good laundry soap not has to harm the healthy skin, if has a not very frequent contact with it.  
So don't believe if somebody is telling you that the soft or grey or green soap is the best anti-dandruff remedy... 

niedziela, 6 listopada 2011

Przeprowadzka!

Przeprowadziłam bloga w nowe miejsce, zreorganizowałam, posprzątałam, dodałam nowe tagi i kategorie. No i wyszło mi z tego Muzeum kosmetyków i chemii gospodarczej :-) http://cosmeticandhouseholdmuseum.com/. Idąc za ciosem powołałam do życia fundację - szczegóły wkrótce, na razie zapraszam do zwiedzania muzeum. 


We are moving!
I moved the blog into the new place, as well as reorganized it, cleaned and added new tags and categories.  And as a result I created Museum of Cosmetics and Household Products :-) http://cosmeticandhouseholdmuseum.com/Keeping going I also set up and donate the foundation - details soon, at the moment just enjoy the Museum.  

czwartek, 3 listopada 2011

Czarna główka czy Czarnogłówka? - cz. 2.

Osiwieję przez tego Aptekarza Drancza. Zaczynam podejrzewać, że miał jednak licencję na produkcję szamponów Schwarzkopfa. Na załączonej reklamie prasowej jest przedstawione opakowanie szamponu suchego, praktycznie identyczne z ówczesnymi opakowaniami niemieckimi. Tylko napisy są po polsku. Nie pozostaje mi nic innego jak uzbroić się w cierpliwość i szukać dalej materiałów pozwalających na wyjaśnienie tej zagadki. Część pierwsza historii czarnej główki jest tu.






Black-Head or Blackhead? - part 2.
I will go grey by this Pharmacist Drancz.  I am starting suspecting that  he had a license for the production of Schwarzkopf's shampoos.  On the attached press advertising presented  dry shampoo package is, practically identical with German packages of the time, only inscriptions are in Polish. There's nothing else I can do but be patient and search farther for materials allowing explanation of the mystery.  The first part of the black head story is here.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...